..
Tam i z powrotem

116 | 105166
 
 
2008-10-02
Odsłon: 879
 

Rajd po Górach Bialskich

Rajd samochodami terenowymi to jedna z żelaznych atrakcji Przeglądu Filmów Górskich w Lądku Zdroju już od wielu lat (sam festiwal odbył się w tym roku po raz – bynajmniej nie pechowy – trzynasty).
 
Atrakcja tym większa, że bezpłatne wejściówki fundują organizatorzy (mam na myśli rajd, nie festiwal, bo wstęp na jeden blok filmowy to 8 zł, choć niektóre filmy lub spotkania były bezpłatne).
 
Na miejsce spotkania rajdowiczów trzeba było się stawić dość wcześnie, bo o 9 rano, co nie było takie proste zważywszy, że atrakcje dnia poprzedniego przeciągnęły się długo w noc. To zazwyczaj było dla mnie przeszkodą nie do przeskoczenia, jeśli chodzi o poprzednie edycje imprezy. Do pokonania mieliśmy 70 km po Górach Bialskich. Dopiero ok. godz. 16.00 po wielu przygodach dotarliśmy pod Kinoteatr. W tym roku nie było mi żal filmów, których nie miałam okazji w Lądku obejrzeć przez ten czas. Ponieważ górskich imprez filmowych odbywa się obecnie w Polsce całkiem sporo, mam nadzieję, że najlepsze uda mi się jeszcze zobaczyć (tradycją stały się przecież już przeglądy lądkowe odbywające się np. w Warszawie czy Drzewinie na Kaszubach).

Początkiem rajdu byłam zdecydowanie rozczarowana. Kilkanaście samochodów grzecznie przemierzało zbyt – jak na moje oczekiwania – wyrównanie trakty leśne. A gdzie błoto, dziury, podskakiwanie na twardych siedzeniach, mokre gałęzie uderzające w twarz pasażerów i wyciąganie samochodów z błota? Uznałam imprezę za przereklamowaną. Mogłaby się skończyć w miejscu pikniku pod Śnieżnikiem, gdzie restauracja Puchaczówka zadbała o nasze żołądki, przygotowując wyśmienity poczęstunek. Przepyszne szaszłyki szybko się rozeszły, ale kiełbasy z grilla starczyło jeszcze dla przypadkowych turystów.

Po tym czekała nas już tylko droga w dół, ale... przewodnik zaproponował jeszcze wycieczkę na Czerwone Łąki. Wtedy dopiero się zaczęło! Nagle szlak zrobił się bardziej błotny, co poniektóre samochody nagle postanowiły zastrajkować i trzeba je było holować lub naprawiać. Prawdziwe widowisko rozegrało się na łąkach. Popisowe jazdy nie dla wszystkich zakończyły się szczęśliwie...
 
Na koniec refleksja. Mimo że nie żałuję odbytej wycieczki, to jednak mój zdecydowany sprzeciw budzi rozjeżdżanie gór czy to quadami czy to samochodami terenowymi. Jeśli jeszcze do tego widzę gościa, który prowadząc quada tankuje piwo, to jednak nie mam ochoty tych przeżyć powtórzyć. Może uda mi się w przyszłym roku choć część z przejechanej trasy pokonać pieszo. To jest chyba zdecydowanie ciekawsze doświadczenie...

 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd