..
Tam i z powrotem

116 | 104578
 
 
2008-07-15
Odsłon: 2307
 

Poczuć góralski klimat

Często zdarza nam się odwiedzać Dzianisz, oddalony ok. 10 km od Zakopanego. To w końcu tam na mapie większymi literami niż nazwa wioski widnieje napis Gruszki, a ponad wsią wznosi się Gruszków Wierch. Korzenie rodzinne zobowiązują. Być może już niedługo całkiem tam wyemigrujemy – na naszej chatce jest już dach.

Dzianisz ma to szczęście, że leży pod drugiej stronie Gubałówki, więc jest daleki od zgiełku turystów rodem z Krupówek, którzy wolą nocować w Zakopanem lub bliżej Tatr. Wystarczy jednak wyjść na łąki trochę powyżej domów skupionych w dolinie, a widoki na Tatry niezapomniane. Z drugiej strony majestatyczna Babia. Na skituring nie trzeba nigdzie dojeżdżać, szlak można przecierać od progu domu. Poza tym stąd tylko kilkanaście kilometrów nad Jezioro Orawskie, o rzut beretem oddalone są wyciągi narciarskie i kąpieliska termalne w Oravicach. Cóż, Dzianisz jest położony cudnie.

Najbardziej jednak urzeka mnie tam autentyczna góralszczyna, nie taka na pokaz, jak na Krupówkach, czy imprezach góralskich, tylko codzienna.

W niedzielę starsze góralki idą do kościoła w kolorowych chustach na głowie, a stroje góralskie zakłada się z okazji różnych świąt: Bożego Ciała, Wszystkich Świętych... Niedawno byłam tam na weselu, na które większość miejscowych gości przybyła w kompletnych góralskich strojach lub przynajmniej miała na sobie jakiś góralski akcent w postaci np korali. Co mnie szczególnie cieszyło, tradycyjnie były ubrane także młode dziewczyny, więc duch w narodzie nie ginie. Pić trzeba było oczywiście z jednego kieliszka, ale już nauczyłam się na szczęście, co znaczy pić do kogoś. Ubrana po góralsku orkiestra grała ogólnie znane szlagiery weselne, ale oczywiście przeplatane góralskimi standardami. Góralki wyrabiają w domach oscypki. Miałam to szczęście, że mogłam zobaczyć proces wyrobu takiego sera od początku do końca. Na początku zadziwiał mnie sposób zwracania się do osób starszych per „wy”, jednak tak tam jest. Wujek tylko ubolewa, że jego dzieci odrzuciły ten zwyczaj... O góralskiej gwarze wiele by pisać, wciąż się jej uczę i poszerzam słownik. Po jakimś czasie jednak jest się już na tyle osłuchanym, że można zrozumieć, co się do nas mówi:)

Niedawno wybraliśmy się tam w niedzielę, z zamiarem powrotu wieczorem. Zostaliśmy do następnego dnia, a rano zrywaliśmy się wcześnie, by zdążyć do pracy. Kolejny już raz zostaliśmy wciągnięci w spontaniczną imprezę. Tym razem ognisko z góralskimi śpiewami, gdzie młodzi zawodzili razem z rodzicami. Oczywiście z rąk do rąk podawany krążył kieliszek i butelka wódki. Nad nami gwiazdy, których w ogóle nie widać w mieście.

Rodzina męża pochodzi z Jendrosów (samo nazwisko nie wystarczy, zawsze zapytają, z których Gruszków). Nasz Jędrzej ma imię na cześć prapradziadka. Polecam uwadze drewniany kościółek. Pradziadek od strony babki go budował, a dziadek wykonywał prace ciesielskie. Jego dzieło to także drewniany ołtarz. Upamiętnia to tablica przed kościołem.(w wolnej chwili wrzucę zdjęcia z tamtych czasów). Potem zwerbowali go do prac renowacyjnych Paulini z Jasnej Góry. Zdolności dziadka odziedziczył Staszek, kuzyn męża, którego mogę polecić każdemu, kto potrzebuje dobrego stolarza z intuicją. Staszek doskonale wyczuwa, kto jaki styl lubi – już niejedną rzecz dla nas wykonał (http://www.stolbud-tischler.pl/)

Piszę i piszę, bo jakoś tak przyjemnie dzięki temu wspomina mi się Dzianisz, a tak naprawdę to chciałam Wam polecić pokoje na wynajem właśnie u Staszka, pięknie wykończone, z łazienkami, w przystępnej cenie. O przyjezdnych zadba Zosia, żona Staszka. Mam nadzieję, że każdy kto odwiedzi Dzianisz, będzie stamtąd wyjeżdżał z tak pięknymi wspomnieniami, jakie mam ja. Mam tylko nadzieję, że nie „rozdeptacie” tego zjawiskowego miejsca, jakim jest dzisiaj ta wioska na Podhalu.

Stanisław Kordaczka, tel.: 606-20-15-18, e-mail: biuro@stolbud-tischler.pl, Dzianisz 305.

Polecam!




 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd