Jakos tak się stalo, że ze zwykłej korespondencji zawodowej narodziła sie znajomość calkowicie prywatna. Wymiana zdjęć i ciepłych słów. I ciekawa historia, jak to dawno temu rodzinka wyruszyła na Babia Górę, jak ich córeczka skończyła 2 latka. Nie mieli nosidelek, siedziala więc na plecaku, na ktorym wisial jej nocniczek . W drodze zaczęło lać, a dziewczynka chciała spać, więc rodzice wybudowali jej z gałęzi nosze i tak przykrytą peleryną nieśli do góry. Spotkany drwal stwierdził, że coś się im z drogą pomyliło, bo do szpitala to trzeba iść w dół. Tak było w dawnych czasach. My mamy super nosidło, w którym mala może spać. Wwedrowała w nim juz na Babią Górę, Tarnicę i Kasprowy Wierch, no i odwiedziła skałki, dolinki. Nadal jednak twierdzę, ze wszystko jest kwestią priorytetów. Jak ktoś bedzie chciał sie z dzieckiem gdzieś ruszyć to i brak nosidła go nie powstrzyma.