..
Tam i z powrotem

116 | 103956
 
 
2014-03-14
Odsłon: 2722
 

Kolosalne przeżycia na Ogólnopolskich Spotkaniach Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów

Mimo że te kilka dni w marcu zaznaczone są na czerwono w kalendarzu przede wszystkim wszelkiej maści globtroterów i obieżyświatów, to natkniemy się tutaj także na grotołazów, wspinaczy, himalaistów, polarników, cyklistów, kajakarzy i pewnie długo by wymieniać przedstawicieli różnych aktywności, którzy już na Kolosach gościli lub mają zamiar w przyszłości się pojawić.

W tym roku po raz pierwszy wybrałam się do hali Gdynia Arena. Stała się ona dla mnie na trzy kolejne dni domem, gdyż spędzałam w niej czas od rana do późnej nocy. Program był na tyle ciekawy, że żal było opuszczać salę, gdzie odbywały się pokazy nawet po to, by udać się do toalety.  Na szczęście organizatorzy zapewnili nam krótkie przerwy, które pozwoliły uczestnikom nie umrzeć z głodu i pragnienia.

By zająć dobre miejsce, należało pojawić się przed wejściem około godz. 9.30, gdy rozpoczynały się pokazy. Wkrótce potem ustawiały się przed bramkami gigantyczne kolejki chętnych, którzy musieli grzecznie czekać, by być wpuszczonymi przez ochroniarzy dopiero, gdy inni zwolnili im miejsce. Chętnych do opuszczenia budynku było zdecydowanie mniej niż tych, którzy próbowali się do niego dostać. Bywały momenty, szczególnie na sobotnich pokazach, że duża sala była zapełniona do ostatniego krzesełka. Podobne tłumy można było zastać na małej sali, gdzie odbywały się prezentacje, które nie brały udziału w konkursie. Samych kuponów wrzuconych przez głosujących naliczono 5, 5 tys., co świadczy dobitnie o rozmiarze imprezy.

Mnie osobiście Kolosy w Gdyni przypominały Krakowski Festiwal Górski, który znam od początku istnienia. Obecnie jest to wydarzenie, które gromadzi wspinaczy niemal z całej Polski. Wszyscy, który w mijającym roku zaistnieli na scenie wspinaczkowo-górskiej, mają tam swoje wystąpienia i chwalą się osiągnięciami. Podobnie jest na Ogólnopolskich Spotkaniach Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów w Gdyni, choć w większym stopniu dotyczy to podróżników, alpiniści czy przedstawiciele innych aktywności są tutaj w zdecydowanej mniejszości. Szczególnie pokazów górskich brakowało mi w tym roku. Typowo wspinaczkowe były tylko dwa: Marcina Tomaszewskiego
„Bushido, czyli nowa polska droga na Great Trango Tower” oraz „Tagveggen. Pamięci Macieja Berbeki i Tomka Kowalskiego” Marcina Księżaka. „Everest. Góra gór” Moniki Witkowskiej nie brał udziału w konkursie, zresztą wejście na Everest podczas wyprawy komercyjnej to bardziej wyczyn turystyczny niż himalajski czy alpinistyczny. Za to sporo było i to zakończonych sukcesami przedsięwzięć jaskiniowych, jak choćby dokończenie eksploracji jaskini J2 w Meksyku.

Kolosy odbywają się w miejscowości nadmorskiej, nie mogło więc zabraknąć także akcentów żeglarskich: od rejsów przez duże „R”, jak pokonanie Przejścia Pónocno-Wschodniego przez załogę jachtu „Lady Dana” do takich, które udowadniają, że marzenia można spełniać i każdy może wybudować sobie łódkę. Studentka, Dobrochna Nowak i kurier rowerowy, Szymon Kuczyński za kwotę 25 tys. łącznie za całość przygotowań pokonali Atlantyk („Zew oceanu. Łupinką przez Atlantyk”).

Okazuje się, że północ ma w sobie coś magicznego i lodowe przestrzenie fascynują także polskich podróżników. Wędrowaliśmy więc karelskim brzegiem Morza Białego, mogliśmy podejrzeć życie polarnych myśliwych na Grenlandii lub pokonywaliśmy norweskie lodowce, uczestnicząc w przygotowaniach do trawersu Antarktydy.

Rower zawsze był ciekawym środkiem do pokonywania przestrzeni, mnie szczególnie bliskim. Pozwala na przemieszczanie się w niespiesznym tempie i chłonięcie świata naokoło. Zarażeni „cyklozą” mieli swoich przedstawicieli także na Kolosach. Niniwa Team odbył pielgrzymkę na Syberię, Kamila Kielar odkrywała Kamczatkę, a Waligórowie docierali do kolejnych krańców świata, tym razem wjechali w Andy.

Wędrowanie po wulkanach, przedzieranie się przez dżunglę, spływ w Wielkim Kanionie rzeki Kolorado i wiele więcej - przez trzy dni mieliśmy możliwość obejrzenia pokazów osób nominowanych do prestiżowej nagrody Kolosy za 2013 rok. I muszę przyznać, że nie widziałam słabych wystąpień. Wysoki poziom prezentacji podkreślają także wieloletni uczestnicy spotkań. W dzisiejszych czasach już nie wystarczy odbyć ciekawą podróż czy dokonać niezwykłego wyczynu, trzeba to także umieć sprzedać. To naturalna cecha człowieka, że chce się pokazać z jak najlepszej strony, ale coraz częściej jest to niestety konieczność. Ten, kto zaciekawi odbiorcę, będzie miał szanse, by zdobyć fundusze na kolejny wyjazd. Nową modą stało się finansowanie nie przez sponsorów, o których coraz trudniej, ale poprzez mobilizację części społeczeństwa np. poprzez serwis „Polak Potrafi”. I dobrze że takie możliwości istnieją i chwała tym, którzy potrafią to wykorzystać. Widziałam też sporo pokazów, które świadczyły o głębokim przeżyciu duchowym opowiadających (Supergan czy LosWiaheros) oraz takie, kiedy przebywanie w egzotycznych krajach stawało się nie podróżą, ale po prostu życiem („Wyspa szczęśliwych dzieci”). W kontraście do niekiedy „napuszonych” opowieści o wyczynach mogliśmy obejrzeć zdjęcia z wypraw, organizowanych z dużym dystansem do miejsca, w którym się przebywało i do siebie, jako uczestnika („Kamerun albo kryzys wieku średniego”). Były też takie, które cechowały się niesamowitą pasją i wiarą w to, co się robi i one właśnie najbardziej porywały publiczność, która jest bardzo czuła na autentyczność przekazu (Michała Kozoka „Ameryka Południowa siłami natury”).

Wspominam tylko niektóre pokazy z dużej sali, zupełnie pomijając te, które odbywały się na „małej” w ramach „Małego Fotoplastykonu”. Szkoda że miały miejsce równoległe, bo trzeba było podjąć trudną decyzję świadomej rezygnacji z możliwości obejrzenia relacji z wielu na pewno także ciekawych wypraw. Zastanawiam się, czy spotkania te były nagrywane i czy byłaby możliwość obejrzenia ich przy innej okazji np. „Kolosów bis”.

Ostatni dzień spotkań to sporo akcentów górskich. Przede wszystkim wielka prezentacja dotycząca najlepszych lat polskiego himalaizmu przygotowana przez osoby z eksploracją najwyższych gór świata nierozerwalnie związane: Krzysztofa Wielickiego, Annę Czerwińską, Leszka Cichego, Janusza Majera, Mariana Bałę i prof. Andrzeja Paczkowskiego. Była więc mowa o polskim himalaizmie zimowym, kobietach w górach oraz Koronie Himalajów i Karakorum. Poznaliśmy wiele anegdot, którymi szczególnie szczodrze obdarzał nas Leszek Cichy. Czy wiecie w jakich okolicznościach pije się szampana na wyprawie zimowej? Otóż najpierw trzeba go włożyć wcale nie do kubełka z lodem, pod Everestem w 1980 r. musiano go umieścić we wrzątku, by się rozmroził!

Na porannym pokazie mieliśmy możliwość wysłuchać nominowanego do Nagrody im. Andrzeja Zawady Adama Bieleckiego, który opowiadał o swojej drodze życiowej prowadzącej z Beskidów w Himalaje. W kwietniu wybiera się na kolejną wyprawę – tym razem wraz z Denisem Urubko i dwoma innymi himalaistami zamierza wytyczyć nową drogę na Kanczendzondzę. Niestety, Adam Bielecki grantu na Kolosach nie zdobył, ale za to parę dni później w kilka godzin od uruchomienia akcji w serwisie „Polak Potrafi” zebrał kilkadziesiąt tysięcy złotych na ten cel.

Wreszcie przyszedł czas na wielką ceremonię wręczenia Kolosów oraz wszelkich innych nagród, których w Gdyni bez liku. Na pierwszy ogień poszła Nagroda Dziennikarzy. Uczestniczyłam wraz z przedstawicielami innych mediów (m.in. „Poznaj Świat”, „Podróże”, „npm”) w obradach i proszę mi uwierzyć, wybór nie był łatwy. Ostatecznie do naszego redakcyjnego finału przeszły trzy wyprawy: Michała Kozoka wędrówka przez Amerykę, wieloletni rejs przez życie na jachcie o nazwie „Wyspa szczęśliwych dzieci” taty-kapitana z dwójką dzieci oraz wyprawa „Czterech muszkieterów” po czterdziestce do Kamerunu. Ostatecznie większość głosów zdobyła ta ostatnia ekspedycja, która na Kolosach została przedstawiona w sposób, który przyprawił wielu o ból mięśni brzucha z powodu ponadnormalnej dawki śmiechu, z którą każdy z nas musiał się zmierzyć. Zastrzegam, że na werdykt nie miał wpływu wiek obradujących :) Mnie przekonał totalny luz i brak napinki. Zamiast starannie przygotowanego planu i wyznaczonych celów, totalny spontan i pójście na żywioł. Cenne było dla mnie pokazanie, że każdy może sobie wymyślić wyprawę, nawet do dżungli kameruńskiej i na niebezpieczne rapidy rzeczne. W dzisiejszych czasach wydaje się bowiem, że większość podróżników próbuje na siłę dobudować ideologię do swoich wyjazdów i stara się w ten sposób wyróżnić spośród pozostałych podobnych wypraw w mniej więcej te same miejsca. Tu mieliśmy do czynienia z wydawałoby się pomysłem, na który wpadli chłopcy na kolejnej zakrapianej alkoholem imprezie. Stwierdzili: jedziemy, kupili bilety, a potem zaczęli się zastanawiać, czy realizacja pomysłu jest możliwa. Nie wiem czy tak faktycznie było, ale takie odnosiło się wrażenie. Oczywiście ogólny plan należy mieć i porywanie się z motyką na słońce też nie jest możliwe, ale w tym przypadku mieliśmy do czynienia z ekipą nagradzaną wcześniej (Dominik Szmajda), więc o powodzenie wyprawy można było być spokojnym.

Warto wspomnieć o Nagrodzie Specjalnej, która została wręczona w Krakowie kilkanaście dni wcześniej, a w Gdyni zobaczyliśmy relację filmową z tej uroczystości. Dostał ją 85-letni geolog, Prof. Krzysztof Birkenmajer, jeden z najwybitniejszych na świecie badaczy rejonów polarnych. Mnie jego osiągnięcia nie były specjalnie znane, ale na pewno Kapituła Kolosów ma większą wiedzę w tym temacie niż ja.

Przy okazji wręczenia Nagrody im. Andrzeja Zawady mieliśmy łączność z jego żoną, Anną Milewską, która w tym roku z powodów zdrowotnych nie mogła do Gdyni przybyć. Z Lądka Zdroju życzyła więc wszystkim podróżnikom sukcesów. A nagrodzonymi zostali Grzegorz Gontarz, Szymon Gontarz oraz Piotr Zaśko, którzy planują dokonanie pierwszego polskiego trawersu Antarktydy. Do wyprawy sumiennie się przygotowują na lodowcach Norwegii, co mogliśmy zobaczyć na pokazie. Grant w wysokości 15 tys. zł na realizację założonego ambitnego celu został ufundowany przez Prezydenta Gdyni.

Pełną listę nagrodzonych można znaleźć na stronie kolosy.pl
http://www.kolosy.pl/aktualnoci/kolosy/item/722-kolosy-2013-znamy-laureat%C3%B3w.html

Ja w tym miejscu pragnę nadmienić, że żadna z tych nagród nie jest dla mnie zaskoczeniem i wydaje się, że wszystkim nagrodzonym słusznie się one należały. Choć szkoda, że nie można nagrodzić każdej osoby, która w swoją wyprawę wkłada całą pasję i serce, o czym mówił po odebraniu wyróżnienia w kategorii „Wyczyn Roku” Łukasz Supergan. Całkowicie się z nim zgadzam. Każda z tych osób, które pokazały nam kawałek swojej historii, może stać się inspiracją. Takie spotkania, jak Kolosy w Gdyni, zapewne dla wielu będą stanowiły początek kolejnej podróży. Jestem przekonana, że niejeden z uczestników już ma w głowie plany na następne wyprawy.

Kamila Gruszka

 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 
Góral 2014-03-17 11:01:26
Impreza super ale gór coraz mniej. Obawiam się że całość dryfuje w kierunku darmowego pikniku rodzinnego - lekko łatwo i przyjemnie. Mi brakowało ekspertów, profesjonalistów i gór


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd