Kinga Baranowska - czołowa polska himalaistka młodego pokolenia, z wykształcenia geograf, członek Zarządu Klubu Wysokogórskiego Warszawa oraz sportowego teamu Alpinusa. Zdobyła pięć ośmiotysięczników: Cho Oyu (2003), Broad Peak (2006), Nanga Parbat (2007), Dhaulagiri (2008) i Manaslu (2008) - na dwie ostatnie góry weszła jako pierwsza Polka.
Z Kingą spotkałam się po jej powrocie z Dhaulagiri, tuż przed wyjazdem na Manaslu. Było to bardzo krótkie spotkanie, które jednak wiele mi uświadomiło, m.in. to skąd Kinga czerpie siłę, by jeździć na kolejne wyprawy - najważniejsza jest psychika i nastawienie. To chyba dzięki temu zdecydowałam się, by wyruszyć po bardzo długiej przerwie wreszcie na swoją górę. O tym jeszcze będzie czas opowiedzieć, tymczasem fragment wywiadu:
"Niezapomniany dzień miał miejsce w...
2007 roku w Nepalu, podczas zejścia z Dhaulagiri (8167 m n.p.m.), po nieudanym ataku szczytowym. Właściwie było to kilka bardzo trudnych dni z rzędu. Bałam się, czy mnie i mojemu wspinaczkowemu partnerowi, Słowakowi Dodo Kopoldowi, uda się w ogóle zejść z tej góry. Niemal przez cały dzień nie odzywaliśmy się wcale. Wiadomo, że w takich chwilach jest to zbędne - wystarczy przecież na siebie spojrzeć i wszystko wiadomo. I właśnie spojrzenia mówiły, że jeśli nie zrobimy wszystkiego, co w naszej mocy, nie przetrwamy. Wtedy zeszła lawina. Bałam się, że zepchnie nas do szczeliny albo całkiem zasypie. Na szczęście, silny podmuch jedynie przesunął nas o kilkanaście metrów i rzucił w śnieg. Udało się utrzymać na powierzchni i mieć dopływ powietrza, dzięki czemu wyszliśmy z tego cało..."
Rozmowa ukazała się w Gazecie Wyborczej, w dodatku Turystyka we wrześniu 2008
http://wyborcza.pl/1,90889,5747338,Kinga_Baranowska__himalaistka_.html
Copyright © 2014 by gorskieblogi